piątek, 27 grudnia 2013

''W każdym z nas istnieje i anioł i diabeł, a ich głosy są bardzo do siebie podobne. ''

Lerda Dart ( 23 l) 
''A gdy zajdzie słońce, nie zobaczysz mnie, ni cienia ni ducha, usłyszysz tylko krzyk, to znak, że nadchodzę''

Często siała spustoszenie wokół siebie, z zawiści, do ludzi, do władzy, do tych nadnaturalnych. Spustoszenie w ich psychice, odbierała ostatnie nadzieje, nawet kiedy nikt jej nic nie uczynił. Chełpiła się tym, jednak w końcu nadszedł czas gdy i ją los pokarał, przecież była młodziutka wtedy, nawet zbyt wiele nie rozumiała, ale wiedziała jak sprawić ból, jednak oni nie zważali na to ile miała lat. Odebrano jej wszystko co potrafiła kochać (a nie wiele tego było), zniszczono ją doszczętnie i wypłukano ją z wszelakich dóbr jakie jej jeszcze pozostały. 
Za młodu,
 później szkolenia ją stępiły, zmieniły jej charakter nie do poznania. Z czasem nawet przestała sama siebie poznawać, nie wiedziała, którą z tych wcieleń była.
Zatraciła własną osobowość, by stać się Łowcą. 

Nie wymagano tego od niej, ale skoro już tak się stało, przestała dociekać kim jest naprawdę, poza tym, inne sprawy stały się ważniejsze. Przede wszystkim dobro Revadianu. Potrafiła poświęcić wszystko dla jego dobra. I tak się stało.

''Kobieto, kobieto, jesteś otchłanią, piekłem, tajemnicą, i ten kto powiedział, że cię poznał, jest po trzykroć głupcem.''

Mówiąc szerzej o jej charakterze, sama dokładnie nie wie kim jest. Raz zawistna, gotowa zabić, za błahą sprawę, kiedy indziej potulna jak baranek, skora do pomocy innym, troskliwa. Tą druga odsłoną zazwyczaj ukazuje się na swoich rodzinnych terenach, w rodzinnym gronie, przy ludziach których zna bardzo dobrze. Jest też trzecia jej wersja, kiedy po prostu kieruje się rozkazami, gdy jest na misji, wtedy robi to co zostało jej wyznaczone, jest wtedy niezwykle skupiona i zawsze stara się dopiąć swego. Nie ma wielu rzeczy, które potrafiłby ją rozproszyć, gdy jest w tym stanie. Dokładna i niemalże perfekcyjna w czynnościach jakie wykonuje, niezależnie od tego co robi, czy gotuje, przygotowuje wywar, trenuje lub pierze. Jednym słowem mówiąc jest perfekcjonistką.
Lubi też mieć kontrolę, może nie zupełnie nad ludźmi, jako władzę, bardziej mieć kontrolę nad zdarzeniami, nad czynami, nad tym co się dzieje. I chodź dość często marnie jej to wychodzi to po upadku zawsze się podnosi, próbując wciąż w kółku i kółko. W pewnym sensie jej cel jest jak Syzyfowa praca i nie ma większego procentu powodzenia, ponieważ, nie można mieć pod kontrolą zdarzeń, nie można mieć kontroli nad tym co się stanie, bo to nie od niej zależy.
Jest też nieugięta, nie zważając na sytuacje i czynniki wokół niej. Tak została wychowana, by nigdy się nie poddawać, niezależnie jaki ból będzie musiała znosić, czy fizyczny czy psychiczny. Ta część jej charakteru została już kilka razy sprawdzona, gdy pojmano ją po raz pierwszy i zadano wiele nieszczędzących cierpienia tortur. Wróciła po tym ze złamaną ręką, plecami poharatanymi od bicza, twarzą pełną zadrapań i posiniaczonym całym ciałem (nie wykluczone oczywiście, że uszkodzeń było więcej, nie licząc ran na psychice)
Jest po prostu skrzynią w którą nawrzucano różnych cech od obojga rodziców i przodków, która scaliła się w jedną nie zbyt spójną całość

''Kat, mając nóż na gardle, zabija wzrokiem''

A propos jej rodziców. Jej ojciec za życia był jednym z ważniejszych Łowców w Revadian. Matka już nie, ale też znała się na fachu. Więc Lerda od dziecięcia przygotowywana była do zostania Łowcą Istot Nadprzyrodzonych, złożyło się tak głównie dlatego, że była jedynaczką i mimo iż większe zapotrzebowanie było na mężczyzn to nie dało się nic poradzić. Niby to spokojnie dorastała wśród rodziny, bliższej i dalszej. Jednak pewnego dnia gdy miała około 10 lat zabito jej rodziców i kilku kuzynów ze strony ojca. To była wielka strata dla królestwa, ale również dla niej. To wydarzenie ją zmieniło i do tej pory pragnie zemsty na zabójcach, którzy nie wiadomo jak się pojawili, nie wiadomo jak zniknęli i nie wiadomo kim byli. Dlatego też starała się jeszcze bardziej by być jak najlepsza w walce, w tropieniu, w obronie, w szpiegowaniu, w kamuflowaniu się i wielu wielu innych. I była zwinna, przebiegła, sprytna. Jednak każdy ma słabości, każdy popełnia błędy każdy czasami sobie nie radzi i jej też się to zdarzało.
Śmierć wiele razy ją dotykała, ale kogo w tych czasach nie dotykała?
Gdy miała 18 lat, została pojmana przez jakiś rozbójników, którzy mieli więcej siły niż rozumu, ale jednak schwytali ją, nie wiedzieli nawet czego od niej chcieli, ale torturowali ją wraz z kolegą, który razem z nią miał wykonać część szkolenia. Na jej oczach podcięli mu gardło, grozili jej, że jeśli nie powie im ilu ich jest to go zabije, ona nie powiedziała chłopak też nie, więc go zabili, tak jak obiecali, później próbowali z niej wydobyć informacje torturując ją, złamali jej wtedy prawą rękę. Biczowali ją, właściwie nie tylko po plecach, tylko nie po twarzy, powiedzieli, że chcą sobie popatrzeć, więc takiej twarzyczki szkoda. Kto by pomyślał, że uroda może uratować. Kopali ją gdy już bez siły zamiast siedzieć leżała na ziemi plując krwią. Później nożem ponacinali jej nogi, powoli tak, żeby jak najbardziej bolało. Następnie zanurzali jej głowę w kuble wody, trzymając ją pod wodą niemalże do ostatniego tchnienia, by dać jej na chwilę odetchnąć i znów ją zanurzyć, na tym lista się nie kończyła, ale zbyt długo by opowiadać. Pewnego dnia, gdy tamci posilali się świeżo upolowanym dzikiem, ona za pomocą splamionego jej krwią noża przecięła węzły i niepostrzeżenie wydostała się z ich miejsca tortur. Łowcy znaleźli ją gdzieś na obrzeżach lasu, zanieśli do zielarki, która po kilkumiesięcznej kuracji zagoiła większość ran.
To nie były ostatnie tortury jakie musiała przemilczeć, jednak za drugim razem uratowali ją pobratymcy. Trzecim z niewiadomych powodów ci którzy ją złapali, wypuścili ją.

Zostało wspomniane, że uroda ją w pewnym sensie uratowała, bo trzeba było przyznać miała piękną urodę po matce. Włosy hebanowe odziedziczyła po ojcu zarówno jak brązowe oczy.
Wdzięków też jej nie brakuje, co czasami przysparzało jej problemów. Zgrabne, smukłe ciało z krągłościami tam gdzie było trzeba, zawsze przykrywa pod grubym płaszczem ze zwierzęcego futra, ponieważ w jej okolicach nie panowała zbyt ciepła temperatura, a nawet wręcz przeciwnie, było dość mroźnie. Włosy zazwyczaj związane, bo nie potrzebowała sytuacji w których zamiast skupiać się na misji, będzie poprawiać kosmyki które wpadły na jej oczy.
W okolicach uda ma wypalony znak rozbójników, którzy chcieli aby zapamiętała ich do końca życia, a za każdym razem gdy spojrzy na to, będzie pamiętała ból i skwierczenie jej skóry pod żeliwnym, niemiłosiernie gorącym narzędziem. Nie widać jednak na jej ciele więcej ran czy głębszych nacięć.

Ból fizyczny ustaje z czasem, zraniona dusza, łka latami...



---------------------------------------------------------------------------------
Nie jestem pewna, czy jest wszystko co potrzeba jednak gdyby nie było, to się tym zajmę w miarę możliwości i zapewne z czasem zmienię kilka rzeczy w owej KP.