poniedziałek, 11 listopada 2013

Zawsze chcemy nadać jakieś imię naszej samotności.



 Czarny Ptaku. 

Jest dla Ciebie zadanie, jako jednego z najlepszych. Zapewne słyszałeś o Alyon. O śmierci Aendarga. Do sedna. Wysłałam paru szpiegów na dwór, słysząc o pogłoskach. Ponoć dwa rody, toczące bój o tron, nie są do końca ludźmi. Niektórzy zaginęli, ale Ci którzy powrócili, niosą niepokojące wieści. Niestety, niewiedzą wszystkiego. Musisz tam wyruszyć. Nic więcej chyba nie muszę tłumaczyć, nieprawdaż? Wiesz jakie jest Twoje zadanie. Życzę Ci powodzenia i rychłego powrotu do Revadianu. 
Niech Dagda wspiera Cię w Twych poczynaniach. 

Biała Gołębica



Lonan Machonna || 29 lat || kucharz na Dworze || wysoko postawiony Łowca || 





W poszukiwaniu więcej informacji, klikajcie w odnośniki.
Witam i zapraszam do wątków pod kp, gdyż tu będzie mi wygodniej niż na chacie. 
Jednakże będę okazywać się na chacie od czasu do czasu. 




5 komentarzy:

  1. (Zgłaszam się, bo oczywiście chcę zagrać. Jesteś w stanie sama wyciągnąć jakiegoś asa z rękawa czy to ja mam go poszukać? ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. (Tak jak na chacie pisałam, wieje tu pustkami więc jeśli tylko masz okazję, to werbuj nowych co by byli chętni, sojusze jak widać nic nie dały. Bo potrzebujemy dużo "świeżej krwi". A z wątkiem wyskoczę jutro, jeśli nie od razu pełnym to na pewno z pomysłem na niego.)

    OdpowiedzUsuń
  3. (Pomysły: 1. Jakby uczestniczyło w tym (np. na uczcie) więcej osób to byłoby super ale oczywiście ich nie ma. Mimo to podam, a tobie uda się może to rozwinąć: Lonan pitrasząc w zamkowej kuchni Aendarga, bo to tam przeważnie odbywają się wszelkie uczty, dysputy, narady itd., zechciał wybadać na pierwszy rzut oka prawdziwą naturę choć części z rodów, więc przyprawił pieczeń oprócz zwykłych ziół także werbeną. Pech chciał, że trafiło na Pascala, a że jemu owe zioło szkodzi, to się może zakasłać na uczcie. Stary wyga on jest, więc wielka krzywda mu się nie stanie, ale przez chwilę może to być po nim widoczne, choćby przez zaczerwienioną skórę. Jakim cudem Lonan bezustannie skryty w kuchni to zauważy i jak to się potoczy to już zostawiam tobie i rozwinięcie tego.
    2. Ta opcja to uprowadzenie mojej postaci do Revadianu. Ale myślę że na to jeszcze za wcześnie. Czekam na odpowiedź/ zaczęcie bo pomysłami sypnęłam :P)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj mieli pojęcie, mieli. Zarówno familię Blanców jak i Martellów zasilały rozmaite rasy, wymieniając choćby zwiewne, eteryczne driady, o których skrycie marzyli wiejscy dorastający chłopcy żyjący pod strzechą swych rodzicieli na obrzeżach lasów. Matki do tej pory plują sobie w brodę, jakoby sam czort ich podkusił przekazywać pociechom bajania swych babek jako opowiastki do poduszki. Ci sami dojrzali dziś wiekiem chłopi nieraz zamiast pieczołowicie dbać o nadane im poletka, jak największe fajtłapy następują stopą na grabie, a trzaśnięci w czoło kijem zaczynają brnąć w marzenia o leśnych niewiastach, zamiast zainteresować się prawdziwą kobitą, której aż twarz się poci od ciągłego stania nad garami, nie otrzymując za to krzty wdzięczności. Krasnoludy, o których złośliwi śmią twierdzić, jakoby ich serca nie pompowały krwi, jedynie szczere złoto. Na skrupulatnych opisach tych i nie tylko tych stworów z legend nie jeden pióro sobie połamał, więc oszczędźmy kałamarza. Uczone głowy załamują ręce nad ciemnogrodem, a legendy pozostają legendami. Bujda, wszystko to bujda, a zimni właśnie piją za Wasze zdrowie kochani, by was nigdy nie zabrakło. Carpe Jugulum, aż ciśnie się na usta. Zresztą nie tylko oni, toasty wznoszą wilcy, elfy, wielu innych których nie sposób za jednym zamachem wymienić, lecz warto wspomnieć o czarownicach mających zielarstwo w małym palcu, które zdążyły podszkolić resztę familii o najistotniejszych ziołach. Dlatego na nagły dźwięk chrapliwego oddechu kędzierzawego nikt nie wznosił lamentów ku niememu niebu, co najwyżej salę obiegały zaniepokojone szmery, które zaczęły zlewać wszystkie rozmowy w kakofonię.
    Jeden ze współbratymców, człowiek trzeba dodać, prędko zerwał się z obitego aksamitem krzesła spiesząc Pascalowi z pomocą, w tym wypadku zaczął go przytrzymywać rękoma za barki, by ten nie słaniał się przy stole dopóki nie wydobrzeje. Odsunął od niego też deser, by ten nie ważył się go choćby tknąć.
    Czerwonowłosy jegomość w połyskującej szacie jako kolejny odzyskał rezon, dzwoniąc sztućcem o swój inkrustowany kielich, przywołał towarzystwo do porządku. Salę wypełniła cisza.
    -Moi mili, proszę abyście przerwali ucztę. Nasz brat zaniemógł.-spokojny, wyważony ton sączył się spomiędzy bladoróżowych ust, choć twarz zaróżowiła się od zdenerwowania.-Widziałem, jak pierwszy jadł tamtą pieczeń-któryś ze współbiesiadników wskazał potrawę palcem-po tym mu się pogorszyło. Kto dziś urzęduje w kuchni?!
    -Zaraz się tego dowiemy.-odparł czerwonowłosy kierując się do kuchni, przystanął u jej progu.-Możemy prosić do stołu? Zarówno kucharza jak i wszystkie służki.-gdy podprowadził ich do stołu odezwał się kolejny raz.- Lonan Machonna.-rozpoznał kucharza. (przyjmijmy że nazwiskiem posługuje się tu takim samym, tyle że po prostu nie wiedzą o jego tożsamości łowcy i że jest z Revadianu).-To Ty dziś przygotowałeś dla nas ucztę, tak? W takim razie przejdź się proszę wzdłuż stołu i spróbuj wszystkich potraw leżących na stole, począwszy od przystawek włącznie z mięsiwami na deserach kończąc. Oczywiście wszystkiego Twój żołądek nie zmieści, więc o to samo proszę wszystkie Twoje pomocnice.-utkwił w każdej po kolei uprzejme spojrzenie, wracając nim wyczekująco na twarz kucharza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Wiem że masz też inne zajęcia ale dobrze było gdybyśmy nawzajem sobie szybciej odpisywały w miarę możliwości, aby czekanie na odpis nie trwało po kilka dni, inaczej jeden wątek będziemy ciągnąć przez miesiąc :P)

      Usuń