środa, 7 sierpnia 2013

Piekło zamarzło. Jest tyko zimno nas ogarniające.


-Czy tak trudno jest uwierzyć w coś co tak naprawdę nie istnieje? - mężczyzna przyglądał się kobiecie, która tylko tajemniczo się uśmiechała. Upił kolejny łyk wódki, próbując uciec od swych wspomnień. Zwrócił zielone tęczówki na kobietę i ponownie się odezwał.
- Co mam zrobić? Zginąć? Przerzednąć? Wtedy będziesz szczęśliwa? Wtedy będziesz zadowolona? - omiótł ją swym pijanym wzrokiem. Prychnął i odstawił pustą butelkę z pomrukiem niezadowolenia. Pokręcił przecząco głową i przetarł swoją szarą, pomiętą i zmęczoną twarz. Usłyszał jej delikatny i słowikowy głos.
- Nie jestem Twoja i nigdy nie będę. Dla mnie mógłbyś zginąć. - wstała i dygnęła, żegnając się z Nim i pospiesznie wychodząc. Mężczyzna spojrzał za Nią po czym sięgnął po kolejną butelkę wódki. Nalewając sobie kolejny kieliszek, cicho wydukał.
- Jesteśmy najbliżej siebie, jak to tylko możliwe. Lecz jednocześnie jesteśmy od siebie tak daleko, jak najodleglejsze gwiazdy. - wypił kieliszek duszkiem, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Bzdury wyszeptane na ołtarzu dla dobra obojga rodzin.


- Czy... czy kiedykolwiek się znowu zobaczymy? - chłopak przyglądał się z uwagą starszemu łowcy. On tylko wzruszył ramionami i podał mu medalion. Odpowiedział swoim chłodnym i opanowanym tonem.
- Nikt nie wie, jak, kiedy i gdzie. Świat jest tak skonstruowany, iż my sami nie wiemy gdzie będziemy jutro i z kim będziemy rozmawiać. Niech Dagda Cię prowadzi. - ucałował czubek jego głowy. Ciężko było mu posyłać swego pierwszego ucznia, na tego typu misję. Wiedział iż nie wróci, ale musiał go wysłać. Tego wymagała starszyzna, a On nie mógł jej zawieść. Chłopak zmarszczył czoło i potaknął głową z determinacją po czym zniknął wśród tłumu. Mężczyzna otworzył usta, aby go zawołać, lecz wtedy poczuł dłoń na swoim ramieniu, więc wpatrywał się tylko w niknącą blond czuprynę. Czy będzie mógł jeszcze kiedykolwiek go zobaczyć? Miał takową nadzieję. Ale niestety, tylko ona mu pozostała.



Miał już dosyć. Propozycja misji, była dla niego, niczym wyzwolenie. Mógł uciec od nich wszystkich, od rodziny, od Niej... Żałował tylko swojej córki. Miała pięć lat i nie zdążył jej przekazać wszystkiego co chciał. Wszystkiego, czego nauczyli go rodzice. Jednak, nie będzie żałował. Dostał niezwykle ważną misję. Którą wypełni, nie zwracając uwagi na własne szczęście. Tego by wymagali od Niego rodzice. Jego szczęście i tak zostało dawno zapomniane. Nadzieja przygasła i przybrała formę kruka. Przed samobójstwem, powstrzymuje go jedna myśl: iż nigdy nie mógłby się okazać tchórzem. Także więc żyje. I tropi istoty magiczne, aby skrócić je o głowę, gdy tylko zajdzie takowa potrzeba. Przestał wierzyć w Bogów jakichkolwiek. Teraz egzystuje, gdyż musi. I taka jest wola starszych.
 


"Zobacz, jak ludzie odnoszą się do siebie. Na każdym kroku pożerają się nawzajem w imię miłości, rodziny albo ojczyzny. Po co to wszystko?"


"Jeśli zły jest Pan i zły jest sługa, to kto jest dobry? Dobry jest ten wiatr który szumi nocą, dobry jest deszcz który ścina ze wschodu. Dobrem możesz nazwać każdy aspekt przyrody. Lecz nie samego człowieka."


"Z kłamstwami są same kłopoty. Trzeba smakować każde słowo, za nim je człowiek wypuści z ust..."


"Niełatwo jest przyznać przed samym sobą iż się coś straciło. Lepiej powiedzieć, iż nic się nie stało, tak miało być bądź gorzej być nie może. "


"Życie nie oferuje wyjaśnień czy przeprosin. To my je wymyślamy." 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz